
Tatuaże na wakacje – zabierz brokat na plażę!
Słońce praży, lody się topią szybciej niż cierpliwość rodzica w korku na A1, a dzieci… no cóż – one chcą się wyrażać. I to głośno, kolorowo i koniecznie z brokatem. Dlatego jeśli zastanawiasz się, co spakować na plażę oprócz parawanów i 37 zestawów przekąsek, dorzucam jeden pro tip: tatuaże zmywalne. Najlepiej z brokatem.
Tatuaże, które przetrwają falę i piaskową bitwę
Moje dzieci nie ruszają się na wakacje bez swojej „tatuażowej kolekcji”. Serio – mamy specjalne pudełko: syrenki, dinozaury, flamingi na wrotkach i – last but not least – brokatowe koty ninja. Nie pytaj.
I wiesz co? Te zmywalne cudeńka mają więcej sensu niż mogłoby się wydawać. Po pierwsze: są wodoodporne (w granicach rozsądku – tsunami nie wytrzymają). Po drugie: dzieci je kochają. A po trzecie – działają jak magia w chwilach kryzysu. Nudzi ci się w kolejce do gofra? Zrób tatuaż. Siedzimy w cieniu i nie wiadomo, co dalej? Tatuaż. Zgubił się wiaderko? Tatuaż (na poprawę humoru, oczywiście).
Tatuaż zamiast tabletu? Proszę bardzo!
Zabierasz dzieci na wakacje i boisz się, że po godzinie rzucą „mamo, nudzę się”? Tatuaże ratują życie. Serio. Aplikacja to rytuał – najpierw wybieranie wzoru (co może zająć 20 minut, więc masz czas napić się kawy), potem przykładanie, woda, czekanie, zdjęcie papierka… TADAM! Dziecko szczęśliwe, a Ty możesz przynajmniej raz w tym sezonie rozłożyć leżak.
W naszym przypadku ten trik sprawdził się nawet na basenie. Młody cały dzień pływał jako „żółw ninja plażowy”. I wiesz co? Nawet ratownik się uśmiechnął.
Brokat? Tak. Piasek? Też. I da się to ogarnąć!
Jeśli na słowo „brokat” dostajesz drgawek, rozumiem Cię w 100%. Ale zaufaj mi – wakacyjne tatuaże z brokatem to zupełnie inna bajka. Po pierwsze: brokat się nie sypie wszędzie jak w przedszkolu przed jasełkami. On się trzyma! Po drugie – ten efekt „wow” u dzieciaków… bezcenny. Po trzecie – w zestawieniu z plażowym piaskiem, brokatowe tatuaże wyglądają jak stylizacja prosto z Coachelli (tylko mniej hipsterów, więcej parawanów).
Wspólna zabawa i wspomnienia na lata
Nie zliczę, ile razy moje dzieci wspominały: „Pamiętasz, jak na wakacjach miałem tatuaż rekina i wszyscy pytali, czy to prawdziwy?” Albo: „Ja wtedy byłam wróżką na plaży!” Takie detale tworzą wspomnienia – niekoniecznie musisz wydawać miliony na aquapark.
Tatuaże to mały dodatek, który robi dużą różnicę. I uwaga: dorośli też mogą się wkręcić. W zeszłe lato miałam na ramieniu różowego flaminga. Tak, mama też może być cool.
Dlaczego warto spakować tatuaże na wakacje?
Zajmują mało miejsca – zmieszczą się do każdej torby plażowej.
Nie wymagają WiFi – wystarczy woda i chwila cierpliwości.
Idealne do zabawy solo i w grupie – dzieci chętnie się dzielą.
Zero bałaganu (no dobra, może kapka brokatu… ale tylko kapka!).
Można je dopasować do nastroju i fantazji – od piratów po księżniczki w kosmosie.
Są tanie, a frajdy co niemiara!
Co zabrać, by stworzyć mobilny „tatuażowy kącik” na plaży?
Zestaw tatuaży zmywalnych (brokatowe obowiązkowo!)
Małą butelkę z wodą (do aplikacji)
Gąbkę lub chusteczki nawilżane
Lusterko (dzieci chcą się podziwiać!)
Mini kosmetyczkę na wszystko – dziecko poczuje się jak artysta na festiwalu
Ostatnia rada: nie walcz z kreatywnością, zaprzyjaźnij się z nią
Lato to idealny czas, żeby pozwolić dzieciom być sobą – trochę szalonymi, trochę kolorowymi i pełnymi pomysłów. Tatuaże to sposób na bezpieczne i radosne wyrażenie siebie. Nie trwają wiecznie, nie niszczą skóry, nie kosztują fortuny. A dają morze radości – i to większe niż Bałtyk.
Pamiętaj: dziecko z tatuażem rekina i brokatową koroną na czole to szczęśliwe dziecko. A szczęśliwe dziecko = spokojniejszy rodzic. I o to chodzi w wakacjach, prawda?
Zobacz również

Henna do włosów – co to jest i jak stosować?
4 października 2019
Stół prostokątny czy owalny? Wybieramy model do jadalni
29 stycznia 2021